niedziela, 27 listopada 2016

Albo oni albo ona :-)

W ten weekend była u nas piękna pogoda.
Że lubimy chłodek to okno balkonowe  było otwarte nawet dłuuugo

Obserwatorów było trzech  ... wyjsć czy nie wyjść

Gdy młoda hasa po balkonie , rezydenci nie smią wyjść .
Młoda ich oniesmiela

Gdy starszyzna balkonikuje młodej nie wolno nawet łapki na balkonie postawić

I tak się mijają.
Nie ma walk.
Tolerują się z trudnoscią.
Mała ich gania po całym mieszkaniu.

Żal mi trochę moich rezydentów kochanych :-(




niedziela, 20 listopada 2016

Wyprawa za Tęczowy most .................



Niestety tak jest urządzony ten świat że najczęściej nasze pasiaki i kociaki żyją krócej niż my.
Przeważnie bardzo je kochamy i chcemy je godnie pożegnać.

Prawo tego zabrania, ale ludzie chowają swoje zmarłe zwierzaki we własnych ogrodach, działkach ...
... generalnie JA jestem za .
Sama będąc dzieckiem miałam mały cmentarzyk z psiakami, kotkami, jeżami, jaskółkami ...
... nauczyło mnie to od dziecka też szacunku do zwierzaka gdy odszedł z tego świata.

Są ludzie którzy zostawiają swoje zwierzaki w lecznicy przekazując do utylizacji.
Okropność !!!
Ale co mają zrobić gdy nie ma innej możliwości.
Osobiście nie mogłabym tak postąpić ... nie potrafię tego wytłumaczyć.


Któregoś dnia pod blokiem obok stał ten oto samochód .
Przyjechał po psa który zmarł u sąsiadów.

Może to zabrzmi dziwnie, ale jestem przeszczęśliwa że mamy w naszym mieście cmentarz dla zwierząt, jest też firma która go kompleksowo obsługuje.


Jeżeli przyjdzie mojemu zwierzakowi pójść za Tęczowy most przede mną, na pewno pochowam go w tym cudownym miejscu ...
A jeśli ktoś powie że za drogo to powiem tak;
"przez całe życie pupila z nami  można odłożyć te 250 zł - a nawet więcej"






niedziela, 13 listopada 2016

Kotecek w kolorowych gatkach :-)



Gina mój kochany tymczasek już po sterylizacji ...
... dzielnie to zniosła dziewczynka.
Już jak się obudziła w lecznicy to chciała roznieść w pył transporterek .

Przypomniało mi to historię Pysi (opisana tutaj) .... spokojna kociulka , dzielnie hasała w kubraczku, brat się nią opiekował ...
... kotysie to jednak bardzo dzielne zwierzaczki ...

W czwartek młodą zawiozłam do naszej ulubionej przychodni i po kilku godzinach ją odebrałam.
Siedziała bidulka taka zmarnowana w transporterku.


Biudulka od razu wdrapała się na swojego człowieka.
Przytulała się mocno.
Mruczała slicznie.
Aż serducho bolało że jej to zgotowałam.

Potem ubraliśmy się w wesoły kubraczek.
Nawet się nie broniła dzida za bardzo .
Dalej tuliła się bardzo.


Cała noc nie spałam.
Czuwałam, aby się kotecek za dużo nie kręcił po domu.
Już ją kusiły meble i kocia wieża.
A skakanie zabronione.
Leżała sobie w piernatkach pod kocykiem ... wyspała się i już było dobrze.

Lekarstwa kruszę i wsypuję do pysia.
Dobrze ze te weterynaryjne leki są zjadliwe dla koteczków.
Trochę się pooblizuje i zjedzone.

Pysia całą noc i cały piątek spędziła pod sufitem w kuchni .
No taki cykor jak smok.

Z Tygryskiem to nawet noski noski były i wspólna puffffa :-)
Sukces !!!!!!!!!!!

Teraz jest niedziela - dzień trzeci .
Młoda zachowuje się jak zwykle jak normalny kotek - zdrowy kotek.
Dobrze że ma kaftanik który ja trochę denerwuje.
To jest bardzo żywiołowa dziewczynka, a  kaftanie ją ogranicza .
I tak ma być :-)

Dostała przecudny kubraczek.
Takie kolorowe gatki :-)

Kotki już na siebie nie syczą nie warczą.
Jest dobrze.
Spokojnie jutro mogę isć do pracy :-)








niedziela, 6 listopada 2016

Tak sobie hasam .... Gina :-)



Minął tydzień.
Gina o której pisałam tutaj, ma się wspaniale.
Kotki już nie syczą na siebie ... no chyba że Pysia raz po raz.
Młoda jest żywiołowa i szalona ... gania Tygrysa o poranku.
Sport mu się przyda prawda ?  :-) :-) ;-)
Ten mały kotek jest kochaniutki.
Zadziwia mnie że w ogóle nie drapie i nie gryzie.
Bardzo lubi być przytulana i miziana.
Pazurki daje sobie obcinać bez mrugnięcia okiem.
Widać miała domek który się nią opiekował.

Na razie stary domek jej nie szuka :-(
Żadnych ogłoszeń nie widać .
Chyba jej się pozbyli po prostu :-(

Plan jest taki, aby ja wysterylizować, zrobić odpowiednie  szczepienia i szukać domku.
Może domek który był chętny dotychczas się nie rozmysli ...

Póki co były nawet noski noski z Pysią :-)
A to już rewolucja !!!
Bo Pyska to zadzior okropny :-)

Dajemy radę.
Jednak mam wrażenie ze zrobiło się tłoczno w domu.

Pozdrawiam :-)